Tu jest ciepło, Sówka55
Tu jest ciepło, Sówka55
Sówka55 Sówka55
903
BLOG

Zima kotów piwnicznych

Sówka55 Sówka55 Rozmaitości Obserwuj notkę 36

 

My się zimy nie boimy,

ale zimy nie lubimy

(rozterki kociej mamy)!

 

Miłośnicy szusowania na nartach, kąpieli w przeręblach, zdjęć w sepii i czarno-białych nastrojów kochają zimę i mają do tego prawo. Ale opiekunowie bezdomnych kotów już nie, wcale nie i zdecydowanie nie, zimy nie kochają, szczególnie jak prószy śnieg i kocie futerka stają się mokre, albo jak mróz ni stąd ni zowąd spadnie do minus 10 stopni, jak miało to miejsce w sobotę, i łapki drętwieją zewnętrznym kotom z zimna, podobnie jak cała reszta zmarzniętego kociego ciałka.

Do przykrych zmian fizycznych (spadek temperatury!) dodać należy aspekt metafizyczny, bo jak kocięta urodzone na jesieni mogą zrozumieć i przyjąć za zupełnie oczywistą tę pogodową metamorfozę? Przecież tego nie da się ani zrozumieć, ani wytłumaczyć! Jak mogą pojąć, co się z tak dobrze znaną im i życzliwą kotom jesienią stało, dlaczego i gdzie im umknęła, jakby przestraszona przez jakiegoś wielkiego (większego nawet od Maksia) psa, co nią powodowało, że zgodziła się zabrać ze sobą ciepłe i przyjazne dni, a pozwoliła, by na dworze stało się szaro, buro, ciemno i smutno?!

Rozumiem i podzielam to kocie i kocinne (bo kociąt, więc dziecinne) rozgoryczenie, i gdybym sama była na miejscu jesieni, nie zmykałabym gdzie pieprz rośnie, nie filozofowała, nie załamywała rąk, ale od razu zamieniłabym się w wiosnę. Ale niestety, nie jestem na jej miejscu, i nic tu w zastępstwie jesieni zrobić nie mogę. Nic a nic.

Tyle tylko, że zima w grudniu to żadna dla mnie tajemnica! W przeciwieństwie do małych kociąt przemianę jesieni w zimę miałam okazję obserwować już wielokrotnie (co nie znaczy, że się z nią kiedykolwiek pogodziłam), ba, w przewidywaniu, że taki moment nastąpi, zdecydowałam się zejść z naszym remontem do podziemi, czyli do piwnic. Co prawda przedłużyło to trochę czas domowego zamętu, ale w efekcie udało nam się ocieplić i wyremontować nową kocią piwnicę, starą, z której koty korzystały przez poprzednie lata, zostawiając nienaruszoną, by łatwiej oswoiły się z zaproponowanymi im nowościami.

I tu zaczęły się prawdziwe zagadki! Dni stawały się coraz zimniejsze, gotowa piwnica (do której wchodziło się poprzez starą, dobrze dorosłym kotom znaną) czekała na chętnych lokatorów, ale żaden kot do żadnej z piwnic, ani starej, ani tym bardziej nowej, nie zaglądał: wszystkie koty, starsze i młodsze, i zupełnie (bo urodzone zapewne w październiku) małe, wszystkie przychodzące do naszego ogrodu koty i kocięta siedziały coraz bardziej zmarznięte i coraz bardziej zrezygnowane w kiedyś tak miłych, a teraz podszytych wiatrem, budkach przed domem.

Wszystkie w  zmrużonych oczkach miały zdumienie, dlaczego jest tak zimno i dlaczego nikt nie stara się z tym czegoś zrobić, nie przeciwdziała, by przywrócić światu właściwe barwy, powietrzu właściwą temperaturę, a jedzonku, przynoszonemu przeze mnie i błyskawicznie stygnącemu na ostrym powietrzu, właściwy smak (ja też tego – dlaczego nikt nie przeciwdziała i nie odwoła zimy, niech idzie do ciepłych krajów, a nam da spokój - nie rozumiałam i nie rozumiem).

Kiedy ja (bezskutecznie) zastanawiałam się, jak wyjaśnić kotom zagadkę przemiany pór roku, temperatura, nie biorąc pod uwagę moich rozterek, spadała coraz niżej, spadała i spadała.

Koty zewnętrzne nie chciały w żadnym stopniu stać się wewnętrznymi, siedziały w budkach przed domem i marzły, a ja dręczyłam się, co zrobić, jak je przekonać, żeby do otwartej piwnicy zechcialy wejść, a stamtąd przeszły do drugiego, ocieplanego i wyremontowanego specjalnie dla nich pomieszczenia.

Wydawało mi się, że sytuacja jest beznadziejna: temperatura przed domem była już mocno ujemna, a koty ani chciały drgnąć, wynurzały się z budek, przeciągając z trudem, tylko do jedzenia. Próbowałam im tłumaczyć, że jest za zimno na spanie na dworze (nie słuchały), perswadować (moje perswazje były dla nich niczym brzęczenie much dla Egipcjanina Sinuhe), zaganiać je do piwnicy (nie dawały się, pierzchały w różnych kierunkach, a ja bałam się, że, przerażone, jeszcze gotowe gdzieś się zgubić, co w wypadku kociąt wydawało mi się zupełnie prawdopodobne).

W piątek bylo już bardzo zimno, cały dzień padał śnieg. Byłam zdeterminowana: koty muszą znaleźć się w piwnicy, na zewnątrz zamarzną!

Spróbowałam fortelem – udało mi się zagonić trzy kotki do przedsionka przed piwnicą, dalej - ani rusz. Czwarty kotek niestety umknął mi w głąb ogrodu. Nie obyło się bez lekkich strat własnych (podrapana ręka), ale – nic to. Próba i tak nieudana, bo przedsionek to nie piwnica, a w dodatku czwarte kocię, biało-czarne, przecież gdzieś sobie poszło. Postanowiłam spróbować za jakiś czas, kiedy (miałam nadzieję) biało-czarne wróci.

W wyniku drugiej próby tym razem biało-czarne kocię udało mi się skłonić do wejścia do przedsionka przed kocią piwnicą.

Ale gdzie jest reszta?

Zdesperowana poszłam sama do piwnicy, żeby zobaczyć, czy jakieś koty tam jednak nie weszły.

I tu – zwycięstwo! Trzy małe kotki wygrzewały się, jakby były tam od zawsze, w nowej piwnicy, razem z matką, Borsunią, i starszym bratem Czarnuleczkiem. A biało-czarne właśnie tam wchodziło!

Od tej pory kocięta z piwnicy nawet nie starają się wyjść. Zaakceptowały miejsce, grzeją się przy piecyku, wyglądają na zadowolone. Przychodzą do nich starsze koty, a jeden, Morsik Marmurek, widocznie nie dopuszczony do kompanii, spokojnie leży sobie na starych swetrach w pierwszej piwnicy.

W ten sposób i ja osiągnęłam spokój.

Nasze zewnętrzne koty są bezpieczne. Wierzę, że całe i zdrowe przetrwają zimę.

Choć, nie ukrywam, i tak wolałabym, żeby zimy w naszym kalendarzu nie było!

 

 

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Nie musimy stale być razem...
Nie musimy stale być razem... Trzeba wiedzieć, gdzie warto się schować. Starszy brat na pierwszym planie. W różnych miejscach można się bawić. Zjeść coś dobrego zawsze warto... Mama czuwa z daleka. Ciepło, cieplej, gorąco! Nawet jak jest ciepło, warto się do siebie przytulić, bo... ... na dworze zimno, brrr...
Sówka55
O mnie Sówka55

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości